Niektórzy pewnie kojarzą legendarną recenzję Angry Video Game Nerda, w której zmieszał film z błotem. Wcale mu się nie dziwię, ponieważ trzecia część Wojowniczych Żółwi Ninja to porażka na całej linii. Po pierwsze- fatalny pomysł. Żółwie Ninja za sprawą pewnego artefaktu przenoszą się do Japonii w 1603 roku. Kto w ogóle pomyślał, aby zmutowane nastoletnie żółwie ninja przenieść do feudalnej Japonii? One tam nie pasują kompletnie- nic ciekawego, ani zabawnego nie wynika z ich obecności. Co z tego, że uprawiają ninjutzu i tak nie pasują. Kiedy oglądałem początek z udziałem samurajów nie mogłem wprost uwierzyć. Czy oglądam Wojownicze Żółwie Ninja, czy kino samurajskie? Fabuła jest nudna, scenariusz pisany na kolanie, postacie pozbawione osobowości, dialogi żenujące i do tego tona niekonsekwencji, nieścisłości, błędów i absurdów. Pierwszy błąd jest widoczny już w pierwszym ujęciu (!)- wyświetla nam się rok 1603, chociaż amerykańskie plakaty kino wyraźnie miały napisane "ancient japan 1593". Motorem napędowym fabuły jest wspomniany artefakt, magiczne berło transportujący ludzi którzy go trzymają w tym samym czasie i... ważą tyle samo (nawet nie chce tego komentować). Czym jest magiczne berło, skąd właściwie pochodzi, jakie jest jego powołanie? Nikt nie wytłumaczył. Kolejną niekonsekwencją jest motyw zamiany ludzi, ale nie ubrań. Jeżeli żółwie wymieniły się miejscami i ubraniami z żołnierzami to żołnierze nie powinni nosić opasek żółwi? Albo April która chociaż zamieniła się z Kenshinem, ale nadal miała przy sobie walkie takie. Kolejnym niewybaczalnym błędem filmu jest charakteryzacja. Jim Henson, ojciec Muppetów był również odpowiedzialny za wspaniałą charakteryzację do pierwszych dwóch części. Niestety zmarł i tym razem ktoś inny musiał stworzyć kostiumy żółwi i Splintera, i są okropne. Skóra wygląda jak plastelina (czemu taka jasna zieleń z kropkami?), mimika ograniczona i niepłynna. Splinter wygląda jak prosta kukiełka, nie przygotowali nawet dla niego nóg!

Wojownicze żółwie ninja III były dla mnie męczarnią. Żaden żart nie był śmieszny, żadna nowa postać nie posiadał chociaż promil osobowości, dialogi żenujące, pomysł kompletnie z czapy, sceny walki smętne, muzyka... ehh. Jedna wielka katastrofa.